Moja przygoda z Maine Coonami, jak już pisałam, zaczęła się od kupna kotki z Danii... Potem w domu została córka Zuzi – Evita. Wydawałoby się, że natychmiast, mając w domu dwie kotki, powinnam była kupić dla nich kocurka... Potrzeba posiadania dla swoich kotek kocura jest oczywista, bo to przecież jest bardzo wygodne, nie trzeba nigdzie z kotką jezdzić, narażać ją na stres itd., tylko że posiadanie jakichkolwiek zwierząt obu płci niesie za sobą ogromną odpowiedzialność, aby nie dopuścić do nieplanowanych kryć. Hodowcy, którzy mają w domach i kotki i kocury, wiedzą doskonale o czym piszę. Upilnowanie kotki w rui, czy też śpiewającego do niej kocura, nie zawsze jest możliwe, a trzymanie w klatkach, chociaż skuteczne, jest bardzo niehumanitarne... Dlatego też myśl o posiadaniu kocura dojrzewała we mnie długo, ponad 10 lat i dopiero po przeprowadzeniu się z mieszkania do domu zdecydowalam się na kupno kocurka. W chwili obecnej w swojej hodowli posiadam trzech kocich "chłopaków" – Basila, Modraska i najmłodszego Floyda - żyją w zgodzie, powiedziałabym wręcz, że się przyjaźnią, co jest bardzo istotne. Nieraz hodowcy się skarżą, że ich kocury biją się itd. Na całe szczęście u mnie tak nie jest, niezależnie od tego, czy któraś z kotek akurat ma ruję, czy też nie. Mam ogromną nadzieję, że tak pozostanie... Moje kocury nie znaczą terenu /w domu/, natomiast w ogrodzie i owszem... : ))))
Moje kocury od czasu do czasu mają randki z kotkami z innych hodowli, a efekty tych spotkań mozna zobaczyć na podstronie "Potomstwo" :)